Mikołaj w przedszkolu
Dawno, dawno temu w Mirze mieszkał mały chłopiec. Na imię miał Mikołaj i pochodził z bardzo bogatej rodziny. Nigdy nie brakowało mu niczego. Chłopiec lubił obserwować otaczający go świat i bardzo smuciło go, że inne dzieci nie mają takiego dostatku jak on.
Gdy już dorósł, odziedziczył ogromną fortunę, którą zaczął rozdawać potrzebującym. Tak zachwycił mieszkańców Mirry swym postępowaniem, że został wybrany na biskupa. Któregoś dnia dyskretnie pomógł pewnemu dłużnikowi, wrzucając przez komin trzy sakiewki z pieniędzmi.
Pan Bóg od dawna obserwował uczynki Mikołaja i podobało Mu się jak pomaga bliźnim. Dał mu dom na dalekiej północy, gdzie święty zbiera przez cały rok siły, aby przez jedną noc w roku przynieść prezenty dla wszystkich dzieci na świecie. Dzieci zaś co roku czekają na tę magiczną noc i marzą, że uda im się spotkać Świętego Mikołaja.
Tak głosi legenda. Natomiast prawdą jest, że nasze przedszkolaki w dniu 6 grudnia spotkały długo oczekiwanego Mikołaja osobiście. Przybył z samego rana z wyjątkową świtą. Wszystkim Krasnoludkom, Muchomorkom, Kasztaniakom, Smerfom, Słodziakom i Mądrym Sówkom rozdał wspaniałe prezenty, a każda z grup odwdzięczyła się piosenką lub wierszykiem. Wszystkie dzieci twierdziły, że były grzeczne przez cały rok i zasługują na paczkę, nikt się nie bał i prawie nikt nie płakał. Spotkanie z tak miłym gościem przebiegło w wyjątkowej i pełnej radości atmosferze. Szkoda, że trwało tak krótko i na następne trzeba czekać aż dwanaście miesięcy. Na pamiątkę zostały zdjęcia, niezapomniane wrażenia oraz zagadka do rozwiązania: Jak Mikołaj przybył do naszego przedszkola, gdy nie było śniegu? Helikopterem? Samochodem? A może tak jak zawsze: magicznymi latającymi saniami zaprzężonymi w dziewięć reniferów?
Dorota Gawęda-Pięta